środa, 16 kwietnia 2014

Pisanki

Czas na wielkanocne dekoracje. A jak Wielkanoc - to jaja!



Jaja nietypowe, bo nietłukące, ale śliczne. I prawie dowolnej wielkości :)

Potrzebne będą:


  • styropianowe jajko (można kupić w prawie każdej pasmanterii),
  • ostry nożyk np.do tapet,
  • nożyczki,
  • cienka tkanina o luźnym splocie, na przykład stara apaszka,
  • kilka szpilek,
  • wstążeczka.

Na zdjęciu jest jeszcze przyrząd do odsuwania skórek wyjęty z któregoś zestawu do manicure. Dlaczego - wyjaśnię później :)

Na początek wyznaczamy linie podziału jaja. W tym miejscu będą później wstążki. Ja używam do tego nitki, którą mocuję na czubku jaja szpilką.
Po kilku próbach stwierdziłam, że to lepsze niż próba narysowania prostej kreski długopisem, ołówkiem, flamastrem na jaju. Nitka ładnie układa się na jaju wyznaczając prostą linię. Jedynie trzeba uważać, żeby się nie przesunęła.

Następnie trzeba naciąć jajo po wyznaczonych wcześniej liniach na niewielką głębokość - pół centymetra do 1 cm.

Wycinamy cztery mniej więcej owalne kawałki materiału o wybranych kolorach. Jajo nie musi być jednolite, można eksperymentować z kolorami, wzorami...
Wycięte elementy powinny pokryć ćwiartkę jaja z około jednocentymetrowym zapasem.

Szpilki w ruch. Przyszpilamy jeden z wyciętych elementów na końcach okładanej ćwiartki. To spowoduje, że element nie przesunie się przy kolejnej czynności.
Szpilek nie trzeba wbijać głęboko, za chwilę zostaną usunięte.

I wciskamy brzegi materiału we wcześniej wycięte rowki.
Ja używam do tego wcześniej wspomnianego przyrządu do odsuwania skórek (czy to ma jakąś krótszą nazwę?). Można użyć drugiej strony nożyka jeśli nie jest ostra, patyczka czy co tam komu przyjdzie do głowy. Ważne, żeby przyrząd nie był ostry, bo poszarpie materiał.

I tak dalej. Kolejne ćwiartki jajeczka zyskują nowy, piękny kolor.



Jajko prawie gotowe.

Jeszcze trzeba zakryć te miejsca, w które został wciśnięty materiał. Najlepiej - wstążeczką :)
Ja przypinam już przycięte kawałki na czubku jaja.



Jeszcze kokardka na zakończenie...
Gotowe!
Prawda, że łatwiutkie?

Inne pomysły na wielkanocne jaja dla każdego:
Eteryczna sugestia wiosny.



Wiosenna pogoda w kratkę ;)



Pisanka dla tych, którzy mają dość zieleni.
Lub dla tych, którzy po prostu lubią czerń :D

Bardzo wiosenny stroik okienny,
czyli jajo + styropianowa oponka + dużo wstążki.

sobota, 12 października 2013

Lampa z byle czego

Nie jest powiedziane, że lampę można kupić wyłącznie w sklepie. Można zrobić ją z tego, co akurat poniewiera się w domu. W tym przypadku będzie to wazon, który jakoś nie mógł znaleźć konkretnego zastosowania. Tak więc zaczynamy pierwszy artykuł z cyklu "zrób to sam".

Do zrobienia podstawy lampy potrzebujemy: 
  • wspomniany wcześniej wazon
  • wiertarkę (może być wkrętarka)
  • wiertło do ceramiki
  • wiertło do drewna
  • korek do butelki wina
  • przewód z oprawką żarówki
  • śrubokręt (do śrubek w oprawce)
Tego będziemy potrzebować

Najpierw wiertłem do ceramiki wiercimy otwór na przewód. Średnica wiertła powinna być taka, jak szerokość przewodu.



Potem przeciągamy przewód od dziurki w górę. Może być i tak, że przewód będzie blokował się wewnątrz wazonu. W takim wypadku można wziąć cienki sznurek, przywiązać na jednym końcu jakiś ciężarek (np. małą śrubkę) i wrzucić go przez wywiercony otwór. Po odwróceniu wazonu do góry nogami ciężarek wypadnie przez szyjkę, a wtedy do drugiego końca sznurka wystarczy przywiązać kabel i przeciągnąć na drugą stronę.


W korku wiercimy otwór przelotowy wzdłuż jego osi.


Teraz przez otwór w korku przeciągamy przewód i montujemy oprawkę. Uwaga - kupując oprawkę, warto zwrócić uwagę na możliwość zamocowania jej np w korku. Moja miała gwint długości ok. 1,5 cm, który wkręciłem w korek. Trzeba też pamiętać o średnicy takiego gwintu, wiercąc otwór w korku.


Po wsadzeniu korka w szyjkę wazonu i wkręceniu w niego oprawki, mamy gotową podstawę naszej lampy.


 A na koniec wystarczy wkręcić żarówkę i założyć jakiś abażur, i oto można się cieszyć samodzielnie wykonaną lampą :)



piątek, 11 października 2013

Cześć :)

Chyba już najwyższy czas, aby się przywitać.

A więc witam, jestem M. Krótko, no i łatwo zapamiętać. Zostałem już tutaj zapowiedziany jako ktoś, kto potrafi wszystko naprawić. Nie przesadzajmy, pasażerskiego boeinga raczej nie naprawię (ale przynajmniej potrafię pilotować). Odkąd pamiętam, miałem smykałkę do konstruowania i majstrowania. Zaczynałem od drewnianych klocków, obecnie pracuję jako konstruktor w Instytucie Lotnictwa. A teraz mogę się podzielić niektórymi wymyślonymi patentami czy też sposobami na naprawienie różnych uszkodzeń, jak też patentami na samodzielne stworzenie ciekawych rzeczy.

Tak więc zapraszamy :)